W wielu z nas drzemie iskierka ekscytacji, doświadczenia czegoś nowego, sprawdzenia swoich możliwości. Takie właśnie, mniej więcej kierowały mną powody zapisania się na bieg „Poznaj Stargard – Biegaj z mapą”. Refleksja przyszła na dwa dni przed zawodami. Jak to właściwie jest z tym biegiem na orientację? Jakie są te tajemne znaki, które muszę poznać?
Pierwsze kroki skierowałam w stronę regulaminu. Znalazłam swoją kategorię i co dalej? Zaczęłam szukać map i oczywiście oznaczeń piktogramów. To wszystko jednak nie uspokoiło mnie na tyle, bym mogła spokojnie czekać do startu. W niedzielę wstałam wcześniej niż zazwyczaj, bo w głowie kłębiły mi się przeróżne myśli. Co ja sobie myślałam zapisując się na bieg? Czy dam sobie radę z odczytaniem mapy? Czy to będzie jednak wielka klapa? Po szybkim sprawdzeniu listy nadzieja znów powróciła. Jestem jedna w swojej kategorii, więc wystarczy znaleźć te punkty i mam wygraną w kieszeni. Łatwiej pomyśleć niż zrobić. I tak nadeszła pora startu. Atmosfera pełna relaksu, pogoda prześliczna i nic tylko dobrze się bawić.
Przyszła więc i na mnie kolej. Wzięłam mapę do ręki i ruszyłam przed siebie. Pierwsze pięć punktów odnalazłam bez większego trudu, ale kłopoty zaczęły się przy szóstym oznaczonym numerem 92. Tyle czasu straciłam na jego szukanie, że zaprawieni w boju zawodnicy już zdążyli odnaleźć swoje wszystkie punkty. Przyszła mi co prawda myśl, żeby dać sobie spokój, ale ambicja nie pozwoliła tak łatwo się poddać. Ostatecznie skorzystałam z pomocy innego uczestnika i tym sposobem ruszyłam dalej. Teraz poszło już z górki, zaliczałam punkt za punktem. Kiedy jednak na zegarze wybiła godzina dwunasta wróciłam na metę z uczuciem niedosytu, bo zabrakło mi jednego punktu do wygranej. Ucięłam więc pogawędkę z kolegami z SZWLA, zaspokoiłam pragnienie i …. ponownie wyruszyłam na trasę, bo jak się okazało miałam jeszcze czas, aby odnaleźć brakujący punkt. Dostarczyłam kolegom sporej dawki śmiechu, ale tak to już jest z nowicjuszami.
Podsumowując zajęłam pierwsze miejsce w moim pierwszym biegu BNO. Już teraz myślę o jesiennej edycji. Nie może mnie zabraknąć. Może uda mi się namówić kogoś z rodziny lub znajomych i zaszczepić im bakcyla biegu na orientację? To świetna zabawa dla całej rodziny. Do zobaczenia we wrześniu.
Iza Świgoń