Na mój debiut w maratonie wybrałem Kołobrzeg z kilku powodów: w zeszłym roku biegłem tam swój pierwszy półmaraton (więc i na maraton też się nada), rodzinka mogła sobie w czasie mojego biegu pochodzić po plaży (niestety rodzinka z przyczyn losowych nie mogła pojechać), no i trasa jest całkiem ładna i dobra do biegania (do półmaratonu, bo część trasy maratonu biegła po leśnej drodze, a wiadomo – trochę wcześniej padało). Z kalkulatorów wyszło mi, ze powinienem celować w czas około 3:20 – 3:30 i taka właśnie opcję wybrałem, tzn. tempo 4:44 min/km, co dawało 3:20 na mecie. Start dla maratonu nastąpił o godz. 9:00 (półmaraton 15 minut później) no i ruszyliśmy. Normalnie na zawodach zaczynam z tempem co najmniej o pół minuty za szybkim i lecę tak ze 2-3 km, ale tym razem w zegarku ustawiłem swoje tempo, załączyłem audiobooka i się zaczęło. Trzeba dodać, że trasa maratonu biegła po ścieżce rowerowo-widokowej, która nie została zamknięta dla ruchu więc czasem można było na kogoś wpaść. Pomimo tego organizacja była całkiem dobra – odbiór pakietów szybki i sprawnie przeprowadzony, na trasie napoje i jedzenie co 5 km, a na mecie można było zjeść, napić się i pomasować. Nie ma co przynudzać, bo do 32 km nic godnego uwagi się nie działo – biegłem jak w zegarku: 10 km w 47:19 (41 miejsce), półmaraton w 1:39:41 (34 miejsce), 32 km w 2:33:27 (32 miejsce), no i wtedy się zaczęło. Nagły skurcz w prawej łydce, chwile pomasowałem i biegnę dalej, po jakimś kilometrze następny skurcz – biegnę dalej – tempo trochę spadło, ale nadal ok. Po chwili jednak skurcz w drugą łydkę, tempo waha się od 5:17 do 5:32, ale jeszcze biegnę, trochę maszeruję. Niestety od 37 km mogę już tylko maszerować i tak aż do mety gdzie odbieram medal, biorę butelkę wody i ustawiam się w kolejce do masażu. Niestety z racji zimna muszę iść do samochodu się przebrać, a że ledwo tam dochodzę to i nie chce mi się wracać. Trochę odpoczywam i jadę do domu. Maraton wygrał Paweł Kosek (podobno rok temu także) z czasem 2:52:51, mój czas to 3:45:25 i 71 miejsce, 24 w kategorii M30. W Kołobrzegu biega się dosyć fajnie i zważywszy na to, że właśnie zaczęły się tam remonty i trasa będzie jeszcze lepsza, to pewnie w przyszłym roku też się tam wybiorę. Na razie trzeba odpocząć i zacząć trenować do maratonu w Puszczy Bukowej, na który nieopatrznie 🙂 też się zapisałem.
Tekst: Rafał Glina